Jak tam?
Jak dobrze to fajnie, bo u mnie trochę się działo. Po pierwsze jestem chora i ledwo się ruszam, dziwię się że w ogóle dałam radę wstać z łóżka, a po drugie wspomnienia znowu wróciły i to szybciej niż się spodziewałam. Nie są bardzo bolesne, bo w głębi duszy wiem, że to będą i pozostaną na zawsze, najlepsze wspomnienia.
Po przeczytaniu tej notki, pewnie powiecie że to tylko zbieg okoliczności...ale...ja nie jestem tego taka pewna.
Jakieś 3 dni temu, śniłam w nocy że jem sobie śniadanie w kuchni z bratem i że tata przyjechał z trasy *pracuję jako kierowca* i usiadł sobie koło nas uśmiechnięty. Powiedział że ma dla nas swietną propozycję. Ja myślałam że pewnie to wczasy nad morze albo do Zakopanego, w końcu to było lato. A on powiedział że dzwonił z Włoch jego był pracodawca, że zaproponował mu podwójną pensję i że nawet nasze meble i wszystkie rzeczy które zostawiliśmy w naszym dawnym mieszkaniu, nadal leżą na swoim miejscu. Podobno podkreślał że to dla niego ważne żebyśmy wrócili, bo takiego pracownika jak mój tata nigdy nie miał. Tata był zadowolony i w naszej rodzinie odbyło się głosowanie. Moja mama powiedziała że ona to chciałaby wrócić,bo tam żyła w przepychu i miała wygodę, nie chodziła do pracy, a z większą pensją taty kupiłaby sobie nawet nowy samochód a mi motor żebym sobie jeździła do szkoły. Mój brat stwierdził że on to chciałby zostać, bo posiada tutaj przyjaciół i czuje się tutaj najlepiej. Tata spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, kocham Polskę, ale Włochy są wspaniałe. Powiedział że to ode mnie zależy, bo on wybierze to co ja. Załamałam się i zaczął jakiś głos prowadzić monolog w mojej głowie. Ciągle znajdowałam argumenty i kontraargumenty......i sama nie wiedziałam co mam robić.
I.....i ...i...
*na zdjęciu ostatnim jest mój tata z moją mamą na naszym tarasie, i obok jest mój dawny domek*
OBUDZIŁAM SIĘ! We łzach w oczach i mój brat nie wiedział o co mi chodzi. Nikt by się nie dowiedział. Tylko tutaj o tym piszę, bo muszę się gdzieś wyżyć! Ale to nie wszystko.
Wracałam z egzaminów w piątek ciągle myślą o tym jaki to był naiwny sen i na mojej drodzę, koło okropnego kanału ze ściekami rósł sobie piękny czerwony tulipan, zerwałam go..
Co robił ten tulipan, wśród takich chaszczy?
...NIE WIEM.
W domu od razy włączyłam komputer żeby zobaczyć wyniki egzaminów, bo byłam taka ciekawa na ile napisałam...ale miałam wiadomość na Facebook'u. Nie zdziwiłam się bo napisał do mnie kolega, przyjaciel z Włoch którego znam od pierwszego dnia, mojego pobytu we Włoszech. Ale to co napisał trochę mnie załamało. Ale o tym lepiej nie będę pisać, bo to nie są tematy którymi należałoby się pochwalić. Powiem wam tylko. Że jestem w połowie szczęśliwa a w połowie nie, bo sama nie wiem co mam ze sobą robić. Kocham Włochy, chciałabym tam wrócić, z nim porozmawiać, spotkać się ze znajomymi, zobaczyć mój były pokój. Przejść główną uliczką tego Sycylijskiego miasteczka i poczuć ten zapach.....taki inny którego nigdy nie poczujecie w Polsce.
Zastanawiam się poważnie nad tym, czy wyjechać jak będę pełnoletnia tam....w sumie nic nie tracę.
Ale moje koleżanka mi powiedziała już że to nie mam sensu, po co wracać do przeszłości??
Nie jest mi przykro, ale ja jestem taką panikarą i wierzę w "przeznaczenie" wiem, że dla was jest to naiwne i dziecinne.
Ale ja od zawsze taka jestem. Inna i dziecinna. A wy wierzycie w przeznaczenie??
Zapraszam ponownie,
Wasza Koizumi <3





stwierdzam, że masz nie wesołą sytuacje. Trochę rozumiem twoją sytuacje, ponieważ dla mnie takim miejscem jest Wrocław. Mimo, że do Wrocławia mam 180 km to zawsze tęsknie za tym miastem i specyfiką. Jednak zostałam bo bardzo kocham swojego chłopaka. Ciężko by przeżył rozłąkę gdybym tam mieszkała. Może kiedyś uda mi się go namówić... Wydaję mi się, że tam gdzie kiedyś mieszkałaś nie jest tym samym miejscem co kiedyś. Masz trudny czas: testy, nowa szkoła itp ale nie musisz od razu uciekać do Włoch :). Będzie dobrze i trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuń